Monday, 12 August 2013

Echostream "Duality of courage" Recenzja

Duality of courage jest drugą płytą zespołu Echostream. Zespół jest bardzo mało znany, zwłaszcza w Polsce.
W swojej muzyce łączą rocka z elektroniką, tworząc całkiem ciekawą mieszankę. Całość dopełnia świetne wykonanie utworów. Chociaż głosu wokalistki słucha się bardzo ciężko i po pewnym czasie jest się nim zmęczonym, nie przeszkadza to w odbiorze samych utworów, chyba że jest się bardzo wrażliwym na barwę głosu. Jak dla mnie jest nieco irytująca. Jednakże cała reszta nie pozostawia złudzeń.
Album jest bardzo ciekawy i dobrze dopracowany. Jak na tak mało znany zespół, profesjonalnie wykonali swoją robotę.
Ich brzmienie jest surowe i nieco ostrawe, wręcz drażniące, jednak to daje ich kawałkom unikalności. Nie są przewidywalne i nudne. Co jest coraz trudniejsze w dzisiejszej muzyce. Nostalgiczność piosenek pozwala wsłuchać się w głębię samego siebie oraz tej płyty, która nie jest na pewno jedno wymiarowa w mojej opini.

Nie chcę porównywać tego przedsięwzięcia do ich poprzedniej płyty i to pozostawiam słuchaczom. Uważam, że warto sięgnąć zarówno po ich pierwszy album „Identity” jak i po „Duality of courage”.  

Echostream "Duality of courage" review

Duality of courage is the second album of the band Echostream.
The band isn't well-known, especially in Poland. Their music is an interesting mix of rock and electronic sounds. The song are well-made. Although the singer's voice is very hard to listen and tiring, it doesn't intefere with the reception of the music itself. Unless you are sensitive to voice timbre, which to me is rather annoying.
 Despite that, the album is interesting. It is quite well done for a band which is not very famous. The sound is raw and a bit harsh, even irritating, but it makes the songs unique. They aren't predictable and boring, which doesn't happen often nowadays. Nostalgic songs let you introspect.
The album certainly has more then one dimension. I don't want to compare this release to the previous one. I want the listeners to judge them. I think that both “Identity” and “Duality of courage” are worth listening.

AkFa "Pan pozna... Pana" Recenzja książki

Niekoniecznie wszystko to, co się nie zdarza,
nie ma możliwości, aby się wydarzyć
To zawsze jest kwestia wyborów, jakie czynimy…”

Czy miłość dzieli na płci? Czy będąc hetero można pokochać geja? Czy można klasyfikować swoją seksualność?

Te pytania stawia autorka książki „Pan pozna... Pana” AkFa. Książka jest romansem i jak każdy przedstawiciel tego gatunku jest przewidywalny. Jednak to nie umniejsza całości wydawnictwa.

Joshua jest beznadziejny jeśli chodzi o kontakty z kobietami. Nie rozumie ich podchodów oraz całej otoczki podrywania. Ze swoją szaloną przyjaciółkę Emily próbuje rozwiązać gnębiące go problemy związane z samotnością. Dzięki niej, na swojej drodzę poznaje Shonna, również przyjaźniącego się z Em, cynicznego geja, który ma pomóc mu... No właśnie, w czym?
Kiedy Shonn zagości na dobre w jego życiu, ono wywróci się do góry nogami, biedny Joshua nie będzie wiedział co zrobić. Na pomoc jednak wyruszy ich salona przyjaciółka Emily.
Postaci w tym opowiadaniu nie są jednostronne i płytkie. A tym bardziej stereotypowe i takie same. Jednak bohaterów łączy jedna wielka potrzeba kochania i bycia pokochanym, takim jakim się jest.
Stawiane pytania w tej książce są jak nabardziej na czasie. Zwłaszcza, że dużo słyszy się o homoseksualistach ostatnimi czasy. W kontekście tego, czy bycie gejem jest chorobą, czy raczej czymś „normalnym”. Kiedy wszyscy zastanawiają się na tym, czy wypada kochać tę samą płeć, czy tak po prostu jest, czy raczej bycie gejem jest godne potępienia, zapomina się o potrzebie bezpieczeństwa i miłości osób, które kochają tę samą płeć.
„Pan pozna Pana” jest ciekawą i bardzo wciągającą opowieścią o szukaniu samego siebie, a także odkrywaniu, że nie zawsze przypasowywanie się do otoczenia i przyklejanie tzw łatki jest możliwe, a nawet dobre. Wraz z bohaterami odnajdujemy świat bez barier i podziałów. Razem z bohaterami podejmujemy wybory i decyzje, które zaważą na ich życiu, a nawet może na naszym. Wraz z treścią wyłaniają się odpowiedzi na pytania, które autorka nam postawiła.
Każdy z tej pozycji może wydobyć coś dla siebie. Chciałoby się więcej takich pozycji na rynku.


Friday, 9 August 2013

Lm.C "Strong pop" Review

"Strong Pop" is the newest, sixth album of the Japanese band Lm.C. It was released in April 2012.
The album is similar to previous ones. The band is one of the most recognisable oshare bands and remains faithful to that style.

The album contains calm songs as well as more energetic or even seemingly chaotic such as “Baby Talk”. Heavy guitars mingle with electronic sounds and pleasant melodious voice of Maya. Despite the fact that there are only two members in the official line-up the music is polished and the support musicians are chosen well.


The album begins with and intro and short but energetic melody “Be strong be pop” which invites us to listen to the other tracks. The next song is “ah ha” which also is very lively. Despite that, the songs are sometimes monotonous, especially when compared to the previous releases. However, the band has great potential and  keeps on developing new ideas. Maya's voice perfectly suits calmer pop compositions such as "My boy" as well as harsher sounding songs like "Game of life". My personal favourite track from this album is "Goak-on-Soul" for its tranquility and  reasonable amout of electronic sounds. The album ends with electronic versions of "Ah ha" and "Game of life". English lyrics are nice, yet Maya's English is not perfect.

The album is very easy to listen. Light optimistic melodies stuck in the listener's head. The musicians' energy is contagious. I'd recommend the release to people who are beginning their advanture with oshare kei and Japanese music in general. I loved it with all my heart.

Thursday, 8 August 2013

Lm.C "Strong pop" Recenzja

Płyta japońskiego zespołu LM.C „Strong Pop” jest ich szóstym wydawnictwem, oraz najnowszym. Zostaławydana w 2012 roku w kwietniu.
Na albumie przeważa styl podobny do poprzednich wydawnict, zespół porusza się w obrębie oshare, jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych grup tego gatunku.

Płyta łączy w sobie spokojne kawałki oraz bardziej żywiołowe a wręcz chaotyczne jak mogłoby się zdawać, choćby „Baby talk”. Brzmienia ciężkiej gitary przeplatane są z melodyjnym i przyjemnym głosem Mayi jak i elektroniką. Pomimo tylko dwóch członków w oficjalnym składzie, całość ich muzyki jest dopracowana a dobór muzyków wspomagających jest bardzo trafny.

Sam album zaczyna się intro i krótką żywą melodyjką”Be strong be pop”, zachęcającą do przesłuchania reszty utworów.Jako druga piosenka w natarciu to „Ah Hah”, która również jest skoczna i pełna niesamowitej energii. Pomimo swojej skoczności i dopracowania projektu do ostatniego detalu, chwilami piosenki są monotonne, zwłaszcza jeżeli zestawimy je z kawałkami z poprzednich płyt. Pomimo tego zespół rozwija się z swoim gatunku i ma stale niewyczerpane zasoby pomysłów oraz potencjał. Głos Mayi doskonale wpasowuje się w delikatne brzmienia, bardziej popowych piosenek jak „My boy” ale i ostrszejszych brzmień jak w piosence „Game of life”. Jednym z utworów które najbardziej przekonały mnie do tej płyty był „Goak-on-Soul”, dużo w niej wstawek elektronicznych dawkowanych w dobrym smaku i granicach rozsądku a także spokojny charakter piosenki.
Na samym końcu muzycy zostawiają nam prezent w postaci dwóch alternatywnych, bardziej elektronicznych wersji piosenek. Pierwszą z nich jest „Ah Hah” oraz „Game of life”.
Miłym dodatkiem są wstawki po angielsku w tekstach, aczkolwiek angielski Mayi pozostawia w większości wiele do życzenia.

Przesłuchując tej płyty słuchacz nie jest przytłoczony jej treściami. Lekkie, raczej pozytywne melodie wpadają w ucho od razu i trudno z niej wypadają. Tak jak we wczesniejszych płytach energia przekazywana przez muzyków jest zaraźliwa i chwała im za to. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy zaczynają swoją przygodę z oshare oraz szeroko pojetą japońską sceną muzyczną. Całym sercem pokochałam piosenki, znajdujące się na tym wydawnictwie.



Lily Kay