Tuesday, 22 October 2013

Echostream "Identity" review

After a a long time of looking for, finally I found this album. Unfortunately, Echostream is not so popular, so it took me very long to find it. Finally I was able to do it. On the spot I played this album

Identity is first record of this band, without hesitation I can say that the best one. Album mixes elements of electro and rock also with melodious and fresh songs.
After listening a few songs I had an impression that musicians improvised, what ended very well. The whole record, as you'd expect from professionals , have high quality. Everything works well together.

From the beginning we can feel the melancholy atmosphere of this album, which is accurate with the title. Melodic songs and emotion the whole album is filled with put us into a reflective mood.

Identity is definitely the worth to listen by those  people who are bored with monotony and humdrum music, and also for those who are looking for something new and moments of breathing space.

Wednesday, 4 September 2013

'Yoshiki Classical" Review

The record I have reached for has a very special quality for me. That’s why this review is going to be a little bit different than the previous ones. Maybe the reason is a person I’m writing about.

Yoshiki – a legend of a j-rock, the X-japan’s drummer, a compositor, a pianist. Very talented person, very special for me.

As befits a professional, Yoshiki perfectly chose his orchestra. Realization of songs is excellent. Every detail is well done.

Hardly ever anything moves me to tears. But in this case I can freely admit that I started crying while listening to the first song and it lasted till the end of the record. A song ‘Miracle’ moved me as soon as it began  Every song is unique and filled with emotions. “Golden Globe Theme’ has so much positive energy that when I listened to this song, it felt like the sun has just risen and shone above my head.

When I’ve heard ‘Tears’ I thought about the X-Japan version. Equally beautiful, but also very different. Both are in some ways unique. I cried again, hearing in my mind Toshi’s voice singing words of this beautiful ballad.

However, ‘Forever Love’ is my favorite ballad. Furthermore, this great arrangement affected me in one way… cry is not enough to say what I’ve experienced.
A piano line of ‘I’ll be your love’ amazed me and took to another world full of magic and positive energy and laughter.
I hope everyone will find something for themselves in this record. Some feelings, joy and reverie, all these emotions that I have found in it.

Sunday, 1 September 2013

Recenzja płyty "Yoshiki Classical"

Płyta po którą sięgnęłam ma dla mnie bardzo wyjątkowy charakter. Dlatego ta recenzja będzie troszkę inna niż poprzednie. Może dlatego nawet z powodu o kim tu piszę.
Yoshiki- Legenda Japońskiego rocka, perkusista zepołu x-japan, kompozytor, pianista. Człowiek bardzo utalentowany i dla mnie wyjątkowy.

Jak na profesjonalistę przystało, Yoshiki świetnie dobrał swoją orkiestrę. Wykonanie utworów jest doskonałe. Płyta jest dopracowana w każdym szczególe.

Bardzo rzadko cokolwiek jest w stanie mnie wzruszyć, tak żebym płakała. Jednak w ty wypadku mogę śmiało przyznać że przy pierwszym utworze zaczęłam płakać i już na każdym kolejnym tak pozostało.
Utwór„Miracle”od samego początku mnie wzruszył.
Każda piosenka nasycona jest emocjami i zarazem wyjątkowa. Słuchając „Golden Globe Theme” miałam wrażenie jakby słońce nagle wyszło i świeciło mi nad głową, tak bardzo pozytywną siłę ma ten utwór.

Kiedy usłyszałam „Tears” przypomniała mi się wersja zespołu X Japan. Równie piękna ale i inna. Obie na swój sposób wyjątkowe. Raz jeszcze zapłakałam, w myslach mając głos Toshiego, śpiewającego słowa tej przepięknej ballady.
Z kolei „Forever Love” to moja ukochana ballada. Dodatkowo tak przepiękna aranżacja podziałała na mnie w jeden sposób. Płacz to za słabe określenie dla tego co się ze mną działo.

Pianino w „I'll be your love” zachwyciło mnie i porwało do innego świata pełnego magi oraz pozytywnej energii i uśmiechu.

Mam nadzieję, że w tej płycie wszyscy słuchacze znajdą coś dla siebie. Trochę wzruszenia, radości i zadumy, tych wszystkich emocji które ja znalazłam.


„Yoshiki Classical” jest najlepszą z płyt które słyszałam do tej pory.  

Recenzja "Poślizgiem pod choinkę" autorstwa AkFy


Czy wierzycie w przeznaczenie? Czy zastanawialiście się co może stać się, kiedy zrobicie krok w prawo, zamiast w lewo?

Historia Simona i Tyrona jest jedną z tych, które się nie zdarzają.
Zabiegani ludzie w świątecznej atmosferze, nie zwracają na nic ani na nikogo uwagi i tylko jeden bardzo bolesny wypadek sprawia, że oczy tych dwóch mężczyzn się ze sobą spotykają?
„ ale nie wyobrażam sobie teraz, że mógłbym to przegapić. Że mógłbym minąć cię w pasażu i nie poznać”
Simon jest pogodnym, miłym mężczyzną, otwartym na świat, lubiącym pomagać innym. Tyron z kolei jest jego odwrotnością. Nienawidzi świąt i wszystkiego co z tym związane. Los jednak sprawia, że wpadają na siebie i Ty musi opiekować się mężczyzną, który ucierpiał w ich zderzeniu. Jak to w historii tego typu bywa, na początku średnio idzie im dogadanie się, jednak z czasem idzie im coraz lepiej. W końcu jak wszyscy wiemy, przeciwieństwa się przyciągają...
„Poślizgiem pod choinkę” jest ciepłą opowieścią o szukaniu ciepła i drugiej osoby, a także o tym, że historie, które nie mają prawa się zdarzyć jednak mogą i nie ma w tym nic niemożliwego. Los czasami sam stwarza takie niesamowite sytuacje tylko od nas zależy jak one się skończą.
Ta świąteczna historia jest godna polecenia, na długie zimowe wieczory jak i na letnie upalne dni. Serdecznie polecam.

Monday, 12 August 2013

Echostream "Duality of courage" Recenzja

Duality of courage jest drugą płytą zespołu Echostream. Zespół jest bardzo mało znany, zwłaszcza w Polsce.
W swojej muzyce łączą rocka z elektroniką, tworząc całkiem ciekawą mieszankę. Całość dopełnia świetne wykonanie utworów. Chociaż głosu wokalistki słucha się bardzo ciężko i po pewnym czasie jest się nim zmęczonym, nie przeszkadza to w odbiorze samych utworów, chyba że jest się bardzo wrażliwym na barwę głosu. Jak dla mnie jest nieco irytująca. Jednakże cała reszta nie pozostawia złudzeń.
Album jest bardzo ciekawy i dobrze dopracowany. Jak na tak mało znany zespół, profesjonalnie wykonali swoją robotę.
Ich brzmienie jest surowe i nieco ostrawe, wręcz drażniące, jednak to daje ich kawałkom unikalności. Nie są przewidywalne i nudne. Co jest coraz trudniejsze w dzisiejszej muzyce. Nostalgiczność piosenek pozwala wsłuchać się w głębię samego siebie oraz tej płyty, która nie jest na pewno jedno wymiarowa w mojej opini.

Nie chcę porównywać tego przedsięwzięcia do ich poprzedniej płyty i to pozostawiam słuchaczom. Uważam, że warto sięgnąć zarówno po ich pierwszy album „Identity” jak i po „Duality of courage”.  

Echostream "Duality of courage" review

Duality of courage is the second album of the band Echostream.
The band isn't well-known, especially in Poland. Their music is an interesting mix of rock and electronic sounds. The song are well-made. Although the singer's voice is very hard to listen and tiring, it doesn't intefere with the reception of the music itself. Unless you are sensitive to voice timbre, which to me is rather annoying.
 Despite that, the album is interesting. It is quite well done for a band which is not very famous. The sound is raw and a bit harsh, even irritating, but it makes the songs unique. They aren't predictable and boring, which doesn't happen often nowadays. Nostalgic songs let you introspect.
The album certainly has more then one dimension. I don't want to compare this release to the previous one. I want the listeners to judge them. I think that both “Identity” and “Duality of courage” are worth listening.

AkFa "Pan pozna... Pana" Recenzja książki

Niekoniecznie wszystko to, co się nie zdarza,
nie ma możliwości, aby się wydarzyć
To zawsze jest kwestia wyborów, jakie czynimy…”

Czy miłość dzieli na płci? Czy będąc hetero można pokochać geja? Czy można klasyfikować swoją seksualność?

Te pytania stawia autorka książki „Pan pozna... Pana” AkFa. Książka jest romansem i jak każdy przedstawiciel tego gatunku jest przewidywalny. Jednak to nie umniejsza całości wydawnictwa.

Joshua jest beznadziejny jeśli chodzi o kontakty z kobietami. Nie rozumie ich podchodów oraz całej otoczki podrywania. Ze swoją szaloną przyjaciółkę Emily próbuje rozwiązać gnębiące go problemy związane z samotnością. Dzięki niej, na swojej drodzę poznaje Shonna, również przyjaźniącego się z Em, cynicznego geja, który ma pomóc mu... No właśnie, w czym?
Kiedy Shonn zagości na dobre w jego życiu, ono wywróci się do góry nogami, biedny Joshua nie będzie wiedział co zrobić. Na pomoc jednak wyruszy ich salona przyjaciółka Emily.
Postaci w tym opowiadaniu nie są jednostronne i płytkie. A tym bardziej stereotypowe i takie same. Jednak bohaterów łączy jedna wielka potrzeba kochania i bycia pokochanym, takim jakim się jest.
Stawiane pytania w tej książce są jak nabardziej na czasie. Zwłaszcza, że dużo słyszy się o homoseksualistach ostatnimi czasy. W kontekście tego, czy bycie gejem jest chorobą, czy raczej czymś „normalnym”. Kiedy wszyscy zastanawiają się na tym, czy wypada kochać tę samą płeć, czy tak po prostu jest, czy raczej bycie gejem jest godne potępienia, zapomina się o potrzebie bezpieczeństwa i miłości osób, które kochają tę samą płeć.
„Pan pozna Pana” jest ciekawą i bardzo wciągającą opowieścią o szukaniu samego siebie, a także odkrywaniu, że nie zawsze przypasowywanie się do otoczenia i przyklejanie tzw łatki jest możliwe, a nawet dobre. Wraz z bohaterami odnajdujemy świat bez barier i podziałów. Razem z bohaterami podejmujemy wybory i decyzje, które zaważą na ich życiu, a nawet może na naszym. Wraz z treścią wyłaniają się odpowiedzi na pytania, które autorka nam postawiła.
Każdy z tej pozycji może wydobyć coś dla siebie. Chciałoby się więcej takich pozycji na rynku.


Friday, 9 August 2013

Lm.C "Strong pop" Review

"Strong Pop" is the newest, sixth album of the Japanese band Lm.C. It was released in April 2012.
The album is similar to previous ones. The band is one of the most recognisable oshare bands and remains faithful to that style.

The album contains calm songs as well as more energetic or even seemingly chaotic such as “Baby Talk”. Heavy guitars mingle with electronic sounds and pleasant melodious voice of Maya. Despite the fact that there are only two members in the official line-up the music is polished and the support musicians are chosen well.


The album begins with and intro and short but energetic melody “Be strong be pop” which invites us to listen to the other tracks. The next song is “ah ha” which also is very lively. Despite that, the songs are sometimes monotonous, especially when compared to the previous releases. However, the band has great potential and  keeps on developing new ideas. Maya's voice perfectly suits calmer pop compositions such as "My boy" as well as harsher sounding songs like "Game of life". My personal favourite track from this album is "Goak-on-Soul" for its tranquility and  reasonable amout of electronic sounds. The album ends with electronic versions of "Ah ha" and "Game of life". English lyrics are nice, yet Maya's English is not perfect.

The album is very easy to listen. Light optimistic melodies stuck in the listener's head. The musicians' energy is contagious. I'd recommend the release to people who are beginning their advanture with oshare kei and Japanese music in general. I loved it with all my heart.

Thursday, 8 August 2013

Lm.C "Strong pop" Recenzja

Płyta japońskiego zespołu LM.C „Strong Pop” jest ich szóstym wydawnictwem, oraz najnowszym. Zostaławydana w 2012 roku w kwietniu.
Na albumie przeważa styl podobny do poprzednich wydawnict, zespół porusza się w obrębie oshare, jako jedna z najbardziej rozpoznawalnych grup tego gatunku.

Płyta łączy w sobie spokojne kawałki oraz bardziej żywiołowe a wręcz chaotyczne jak mogłoby się zdawać, choćby „Baby talk”. Brzmienia ciężkiej gitary przeplatane są z melodyjnym i przyjemnym głosem Mayi jak i elektroniką. Pomimo tylko dwóch członków w oficjalnym składzie, całość ich muzyki jest dopracowana a dobór muzyków wspomagających jest bardzo trafny.

Sam album zaczyna się intro i krótką żywą melodyjką”Be strong be pop”, zachęcającą do przesłuchania reszty utworów.Jako druga piosenka w natarciu to „Ah Hah”, która również jest skoczna i pełna niesamowitej energii. Pomimo swojej skoczności i dopracowania projektu do ostatniego detalu, chwilami piosenki są monotonne, zwłaszcza jeżeli zestawimy je z kawałkami z poprzednich płyt. Pomimo tego zespół rozwija się z swoim gatunku i ma stale niewyczerpane zasoby pomysłów oraz potencjał. Głos Mayi doskonale wpasowuje się w delikatne brzmienia, bardziej popowych piosenek jak „My boy” ale i ostrszejszych brzmień jak w piosence „Game of life”. Jednym z utworów które najbardziej przekonały mnie do tej płyty był „Goak-on-Soul”, dużo w niej wstawek elektronicznych dawkowanych w dobrym smaku i granicach rozsądku a także spokojny charakter piosenki.
Na samym końcu muzycy zostawiają nam prezent w postaci dwóch alternatywnych, bardziej elektronicznych wersji piosenek. Pierwszą z nich jest „Ah Hah” oraz „Game of life”.
Miłym dodatkiem są wstawki po angielsku w tekstach, aczkolwiek angielski Mayi pozostawia w większości wiele do życzenia.

Przesłuchując tej płyty słuchacz nie jest przytłoczony jej treściami. Lekkie, raczej pozytywne melodie wpadają w ucho od razu i trudno z niej wypadają. Tak jak we wczesniejszych płytach energia przekazywana przez muzyków jest zaraźliwa i chwała im za to. Zdecydowanie polecam wszystkim, którzy zaczynają swoją przygodę z oshare oraz szeroko pojetą japońską sceną muzyczną. Całym sercem pokochałam piosenki, znajdujące się na tym wydawnictwie.



Lily Kay

Saturday, 27 July 2013

Rzecz o japońskim fandomie w Polsce

Mój pierwszy artrykuł przy pomocy AkFy. Dziękuje Kochana :)



Fani, istnieją odkąd muzyka w duszy gra a ludzie tworzą, trafiając do ich serca.
Od zawsze sympatyzują ze swoimi idolami, wspierając ich i poświęcając im bardzo dużo swojej uwagi. To dzięki ich egzystencji artyści mają prawo bytu i możliwość rozwoju. Koegzystencja między tymi dwoma grupami jest bardzo istotna, gdyż jedni bez drugich nie mieliby zdolności istnienia. Nie kiedy jednak wielbiciele posuwają się za daleko, próbując wejść w życie swoich idoli i wiedzieć o nich jak najwięcej. Roszczą sobie prawo do ich życia prywatnego i czasu wolnego.
A Fani, jako grupa ma w sobie dużo siły, i czasami wykorzystują ją w niewłaściwy sposób.

Przyglądając się fandomowi artystów z Japonii łatwo zauważyć, że istnieją trzy grupy. Pierwszą z nich jest grupa osób bardzo zaangażowanych w życie swoich idoli, chcących wiedzieć o nich wszystko, od a do z. Każdy aspekt ich życia jest dla nich ciekawy i wręcz chorobliwie są spragnieni wszelkiego kontaktu. Piszą do nich na różnych portalach internetowych, wysyłają zaproszenia, chodzą na koncerty. Organizują się do różnych projektów związanych z ulubionymi artystami czy też zespołami. Można uznać, że w dużej mierze utożsamiają się z nimi, czyniąc ich nieodłączną częścią swojego życia.

Drugą grupą są fajni mniej zaangażowani. Nie często jeżdżą na koncerty, ewentualnie robią wyjątek dla tych bardziej lubianych zespołów, ale i to nie zawsze. Wolą najczęściej w zaciszu domowym nacieszyć się ulubionymi piosenkami. Często do nich wracają i włączają je w swoje kolekcje.

Trzecia grupa wyróżnia się w pewien sposób ze wszystkich. Słuchają muzyki, jednak życie artystów ich nie interesuje. Nie muszą być na koncercie ani kupić kolejnej płyty. Najczęściej też nie utożsamiają się z fandomem, ewentualnie unikają kojarzenia siebie z jakimikolwiek działaniami zorganizowanych grup fanowskich.

Mogłoby się wydawać, że wszystkich ich łączy wspólna pasja i zainteresowanie. Okazuje się jednak, że ludzie są nieobliczalni w swoich sympatiach i antypatiach. Uwielbienie dla konkretnego artysty czy zespołu potrafi przeistoczyć się w manię czy też wręcz agresję. Pretekstem do nieobliczalnych zachowań przestało być ostatnimi czasy muzyka, koncerty czy adoracja dla swoich idoli, czasem niemal odbierające rozum i rozsądek. Teraz wystarczy ukochać za bardzo albo nie dość, aby wzbudzić napastliwość i nienawiść drugiego fana. Problem zaczyna się kiedy owe wrogie zachowania odbijają się na artystach. Bez problemu można by podać chociaż jeden przykład nie-odpowiedniego zachowania wobec innych członków szczególnie fandomu oraz samych artystów. W dzisiejszych czasach spotyka się z przeróżnymi niegodnymi zachowaniami fanów wobec muzyków, czy innych znanych ludzi.
Ostatnio głośno zrobiło się o koncercie zespołu ADAMS, z powodu jego odwołania. Dzięki kilku fanom obrażającym organizatorów, poczuli się na tyle urażeni, że koncert nie doszedł do skutku. Nie trudno się w tej sytuacji domyślić, że cała ta sytuacja odbiła się bardzo niekorzystnie na samych artystach, którym przecież ciężko się w tych okolicznościach dziwić. Choć sami nie okazali swojego rozczarowania i rozdrażnienia zachowaniem swoich fanów, można to było wywnioskować z rozmowy z nimi, którą miałam okazję przeprowadzić. Kultura Japonii jest na tyle specyficzna, że muzycy raczej nie są skłonni wyrażać swoich emocji i uczuć. Co było do przewidzenia i właściwie trudno było oczekiwać czegokolwiek innego, organizatorzy wystawili nam negatywną ocenę w Internecie i prawdopodobnie dzięki temu większość koncertów, które mogłyby być się nie odbędą.
Zachowanie ludzi na koncertach, które nam wydaje się całkowicie normalne, w innych warunkach może być odbierane nie tak jakbyśmy chcieli. Samo podejscie do artystów również. Kiedy u nas w Polsce tłum fanek nie daje muzykom odetchnąć chcą ich poczuć, przytulić się, w innych krajach może wzbudzić niesmak czy zaskoczenie. Tam ludzie przychodzący na koncerty bywają mniej ekspresywni w stosunku do swoich ulubieńców. Fani nie są tak obsesyjnie nastawieni na spotkanie z artystami. Nie ma oblegania ich przed wejściem i przepychanek, co zdarza się u nas. Zamiast cieszyć się, że mogliśmy pokazać się od dobrej strony, zaczynają „hejtować” . Sytuacje takie jak kradzież pałek perkusiście wpomagającemu na koncercie zespoły Annonymous Confederate Ensemble, dotykanie, również w miejscach intymnych muzyków to tylko niektóre z negatywnych zachowań nadgorliwych zwolenników.
Zdarzają się naganne sytuacje, gdzie krytyka choćby włosów, ubioru czy wokalu jest nachalna i krzywdząca.

Można zaobserwować różnice w zachowaniach wielbicieli fandomu i innej muzyki. Można by rzec, że co kraj to obyczaj.

Rozwój muzyki, środków przekazu i komunikacji między ludźmi zdaje się sprzyjać coraz niestosowniejszym zachowaniom ludzi. Pospolite stało się m.in przykre zachowanie w stosunku do innych członków zespołu, w którym jest ulubieniec. Nadgorliwi fani często w swoim oddaniu i miłości zapominają o właściwym zachowaniu w stosunku do osób, które nie są ich idolami i/lub nie odpowiadają ich ideałowi. Artysta to także człowiek, najczęściej bardzo wrażliwy, a krytyka która nie jest konstruktywna, a wręcz obraża go, jest bardzo nie-stosowna.
Taka sytuacja była na konrcercie Versailles, kiedy to fan będąc blisko Masashiego stwierdził, że go nienawidzi. Niewrażliwość takiego zachowania jest wprost żenująca i dla występującego, i dla jego wielbicieli.

Osoby bardziej zaangażowane w życie fanowskie chcą być bliżej swoich idoli, powinni jednak pamiętać i zrozumieć, że oni też potrzebują przestrzeni i oddechu od blichtru ich życia.Czasem spełnienie ich oczekiwań jest zwyczajnie nierealne fizycznie i niemożliwe do realizowania bez narażania ich zdrowia i bezpieczeństwa. Mają swoje życie i miłości, związki ale nie można tego używać jako pretekstu, żeby pisać obraźliwe komentarze na temat osób, z którymi są związani. Takie zachowania odbijają się na nas samych, ponieważ każdy z nas chce być brany na poważnie. Sława niesie za sobą pewnego rodzaju wyrzeczenie się prywatności czy możliwości decydowania o swoim wizerunku, co może skutkować tym, iż dany idol jest wykorzystywany, jako postać fanficków czy opowiadań w których występuje w różnych postaciach i rolach. Taka jest cena sławy i choć niektórzy nie akceptują tego lub też nie czują się w pewnych rolach dobrze, nie bardzo mają wybór czy możliwość zakazania fantazjowania swoim wielbicielom.

Od pewnego czasu spotykam się osobiście z bardzo przykrą praktyką. Jest nią obrzucanie błotem innych fanów, zespołów których dana osoba nie lubi lub także wie nieco więcej na dany temat niż inne osoby z grupy. Jest to najczęściej bezpodstawna zawiść wobec innych, którym udało się np. dostać bilety na koncert albo mają po prostu inny gust muzyczny.
Dodatkowo nie pomaga fakt, że ludzie uzurpowali sobie prawo do naskakiwania i nienawiści do innych odmian sceny muzycznej niekoniecznie Japońskiej. Najbardziej widocznym jest wojna pomiędzy fanami muzyki Koreąńskiej a j-rockiem. I tu nie kończy się na nienawiści tylko wobec fanów takiej muzyki, ale również odbija się to w stosunku do artystów. W tych sytuacjach wyzwiska są nagminne i nie tylko skierowane w stosunku do siebie nawzajem ale i do artystów.

Często zachowanie fanów wpływa negatywnie na odbieranie danego regionu lub kraju. Jeżeli na koncertach ludzie zachowują się źle, to opinia będzie jedna. Tak samo, jeśli obrażamy osoby publiczne. Narażamy tym siebie i innych na negatywny odbiór. Tu nie ma słowa „ja” tylko „my”. Wszyscy fani cierpią na zachowaniu pojedynczych osób.
Owszem część muzyków przyjeżdżających do naszego kraju, bardzo dobrze nas wspomina, obiecują powroty i rzeczywiście wracają z nowymi siłami i materiałami. Co bardzo cieszy. Nawet jeśli nie tak dużo osób bywa, to widać w artystach tę niesamowitą energię i chęć oddania się fanom w całości podczas występu. To daje nadzieję.
Warto mieć świadomość, że artyści to także ludzie.. Popełniają te same błędy co my i zdarza im się beknąć publicznie. Czy dlatego powinniśmy ich piętować właśnie za to? Ludzie nie powinni zapominać, że wrogość członków nie pomoże żadnej grupie, a może wręcz tylko pogorszyć dążenie do wspólnego celu np. większej ilości koncertów w Polsce i brania nas pod uwagę. Fani powinni zrozumieć, ze mając siłę powinni wykorzystywać ją nie na niszczenie artystów i siebie nawzajem ale na dodawanie skrzydeł twórcom, którzy istnieją dzięki nim.


Ja jako część fandomu potrafię zrozumieć większość zachowań w stosunku do idoli. Sama chciałabym mieć z nimi jakiś kontakt albo chociaż porozmawiać, ale patrząc na to z drugiej strony, nie jestem w stanie przejść obojętnie obok niektórych zachowań. Względem nich i siebie nawzajem.


My jako fani powinniśmy się wspierać, razem tworzyć akcje sprzyjające artystom oraz dawać im inspiracje. Nie powinno dochodzić do sytuacji, gdzie zespół nie chce przyjechać do naszego kraju, przez kilka osób, które zachowują się niestosownie. Osobiście jeśli nie lubie jakiegoś artysty nie jade na jego koncert, a tym bardziej nie obrzucam błotem organizatorów. Z nimi naprawdę da się dogadać, ale jest na to kulturalniejszy sposób. Walki między fanami nie sprzyjają naszemu wizerunkowi, nad czym bardzo ubolewam. Zamiast dążyć do podziałów, starajmy się współpracować, w końcu jako fani mamy siłę.

Wednesday, 10 July 2013

Początek

Witam. 
Jestem Lily Kay i będę tu publikować. Coś... 
;)